Żyjąc w demokratycznym kraju, gdzie wszystko co ważne opiera się na dokonywaniu wyborów, nie podejmując głosu w sprawie mimo wszystko podejmuje się decyzje. W najbliższą niedzielę Polacy w Białymstoku i w wielu innych miastach Polski, po raz kolejny będą mogli oddać swój głos. Będzie nim Marsz Przeciwko Przemocy.
Marsz to jeden zjednoczony głos przeciwko jawnemu przyzwoleniu na krzywdę i nienawiść, jaka ostatnio panuje w Polsce. Koalicja Lewicy, którą stanowią Sojusz Lewicy Demokratycznej, Wiosna oraz Razem, zamierza oddać ten głos wspólnie, w pełni jawnie i ze świadomością dalszych konsekwencji swojej decyzji. Nie ma tu miejsca na anonimowość i ukrywanie się pod polityczną zachowawczością. Teraz kiedy na wolność człowieka podnoszona jest ręka władzy nie ma miejsca na ostrożne i wyważone politycznie strategie. Głos ten brzmi jasno: „Nie ma naszej zgody na przemoc i dyskryminację ze względu na orientację seksualną (czy z jakiegokolwiek innego powodu). Polska jest naszym wspólnym domem. Każda oraz każdy z nas ma prawo czuć się tu bezpiecznie.”
Jak daleko pójdziemy w tym Marszu? Kto do niego dołączy, a kto pozostanie mu obojętny?
Polityka obozu rządzącego od lat polega na strategii dwóch miażdzących kroków w przód, a następnie na szybkim wycofywaniu się z dramatycznych w skutkach decyzji. Swój odwrót komentują po fakcie, jako gest swej szlachetności i troski o obywateli. Możliwe jest więc, że w ramach odgrywanego teatru nie będą tym razem tak intensywnie nawoływać swoich żołnierzy do ataku, umniejszając przy tym rangę wydarzenia. Są jednak i tacy, którzy nie zrezygnują z szansy pojawienia się po drugiej stronie barykady. Są nimi ci, którym nie pasuje przyjęcie do wiadomości faktu, że nie mają prawa do wyłączności dla swojego faszystowskiego światopoglądu.
Nie ulega więc wątpliwości, że dojdzie do starcia. Wychowane i odkarmione przez prawicę środowiska nazistowskie czy kibolskie nie zamierzają bowiem powstrzymać się od planowanych działań. Wreszcie ktoś ich popiera i daje przyzwolenie dla realizacji najbardziej obrzydliwych zamiarów. Ludzie tacy jak oni, pozbawieni poczucia wewnętrznej wartości pójdą wszędzie tam, gdzie ktoś zauważy ich osobę. To właśnie te grupy są niezwykle łatwe do przejęcia w wojnie o większość i tak łatwo pozwalają sobą sterować.
Trudno mi uwierzyć, że działacze ruchów prawicowych naprawdę wierzą, że można Polskę wyczyścić ze środowisk LGBT. Bardziej przekonuje mnie argument, że krwawe spory okazują się doskonałym paliwem dla rozpędzonej już politycznej machiny. Rządzący (mam tu na myśli połączone siły obozu rządzącego oraz Kościoła) nie mają więc skrupułów aby zaprząc do swojej politycznej wojny każdego, kto chce po prostu zrobić zadymę.
Obserwując bieg wydarzeń, niech nie umknie uwadze jeszcze jeden aspekt całej tej sprawy. Ci, którzy rzeczywiście stoją po stronie zła, które zadziało się i z pewnością jeszcze zadzieje na ulicach Białegostoku nie będą obecni. Relacje ze starć z udziałem swoich otumanionych żołnierzy będą spokojnie śledzić z zaciszy swoich domów czy plebanii.
Wobec wszystkiego co się wydarzyło i wydarzy w stolicy Podlasia data Marszu Przeciwko Przemocy 28 lipca 2019 roku przejdzie do historii. To nie będzie zwykły pochód osób, którym po prostu nie podoba się obecny system przyzwalający na gesty przemocy i nienawiści. To manifestacja wszystkich tych, którzy już wiedzą jakim zagrożeniem dla Polski jest bycie obojętnym na krzywdę drugiego człowieka.